Witam Wszystkich serdecznie!
Dawno tu nie byłam, ale wiosenne zmiany pochłonęły mnie
bez reszty. Jureczek zmienił Przedszkole, co m.in. pozwoliło nam zaoszczędzić mnóstwo
czasu na dojazdach. Teraz dotarcie do przedszkola zajmuje nam jakieś 3 minutki
piechotą. I to jest REWELACJA! J
Poza tym, ruszyła budowa naszego domu, więc mamy mnóstwo spraw do ogarnięcia i
wiele decyzji do podjęcia. Na szczęście podzieliliśmy się z mężem: on ogarnia
tzw. brudną robotę: szalunki, wylewki itp., ja zajęłam się stroną estetyczną,
czyli dachówką, oknami, elewacją. Bardzo się cieszę, bo dekoracja wnętrz to
taka moja ukryta pasja i już nie mogę doczekać się wykańczania środka;) To
skłoniło mnie, żeby zabrać się za pisanie drugiego, tym razem bardziej wnętrzarskiego
bloga, co, mam nadzieję, pozwoli mi dać wreszcie możliwość uzewnętrznienia moich
zainteresowań… Mieliśmy jeszcze jedno bardzo ważne wydarzenie rodzinne, mojemu
bratu i jego żonie urodziła się prześliczna córeczka – Zosia. Przyznam, że jesteśmy
bardzo pozytywnie zaskoczeni reakcją Jurka na siostrzyczkę; myśleliśmy, że
będzie zazdrosny, a on jest w niej wręcz zakochany i nazywa ją swoją kruszynką
Zosieńką.
Wracając do tematu, chciałam pokazać ulubioną ostatnio zabawę
Jurka, o której zresztą już wcześniej pisałam, jako dobrym remedium na
dziecięcą nudę. Tym razem przenieśliśmy się na balkon. Dałam Jurkowi ryż, groch
i fasolę, miski, kubki i inne przydasie, potem zabawa potoczyła się sama. Na
balkonie zawsze rozkładam Jurka na podłodze, ponieważ krzesełko i stoliczek w
jego rękach, w tych okolicznościach, mogłyby doprowadzić do tragedii. Ostatnio
uwielbia robić sobie z nich różne konstrukcje, co w połączeniu z balkonem i
jego niczym nieograniczoną wyobraźnią byłoby bardzo niebezpieczne. Na podłodze
układam duże maty /puzzle podłogowe, które kiedyś udało mi się dostać w Leroy
Merlin w dodatkach do basenów, a które wykorzystuję m.in., jako ciepłą,
antypoślizgową podstawę do zabawy na balkonie.
Jeśli również posiadacie bezpieczny balkon, to bardzo
polecam tę zabawę. Po pierwsze dostarcza dziecku wiele bodźców sensorycznych,
po drugie potrafi wciągnąć malucha na długo, po trzecie daje możliwość
spędzenia czasu na powietrzu, kiedy akurat nie możemy wyjść z domu. Poza tym,
ponieważ powierzchnia balkonu jest zamknięta, łatwiej sprzątnąć po takiej
zabawieJ
Cóż, względy praktyczne też się liczą.
Przyznam, że nasz balkon wygląda na tych zdjęciach dość ponuro, ale wkrótce to się zmieni, bo mam zamiar dołączyć do Zielonego Pociągu GREEN CANOE. Nasze wspólnie z Jurkiem wyhodowane dalie już czekają w poczekalni na odjazd :)))
nasze kiełkujące dalie w marcu |
nasze dalie w maju |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz