Ostatnio, chlapa za oknem dała
nam się we znaki, nie tylko chorobowo, ale i ruchowo. Dlatego, żeby już do
reszty nie skapcieć w ruch poszedł tor przeszkód, jedna z ulubionych zabaw
Jurka. Kiedyś ja układałam mu przeszkody, a obecnie Jurek sam wymyśla różne
kombinacje, nieraz naprawdę zaskakując mnie swoimi pomysłami ;) Myślę, że każdy
rodzic zna tę zabawę, więc wie, o co chodzi. Chciałabym tylko pokazać, jakich
„sprzętów” my używamy, żeby dodatkowo stymulować zmysły. W końcu to blog o
zabawach sensorycznych;)
W naszym torze przeszkód mamy
więc liny, które można
układać prosto i starać się chodzić po nich, utrzymując równowagę. Możemy je
również układać w kółka i przeskakiwać z jednego do drugiego. Mamy wycieraczkę gumową z kolcami, po
których bardzo przyjemnie chodzi się bosymi stópkami. Jest też gumowa mata do wanny, która po
odwróceniu ma jeszcze milsze „kolce” do stąpania. Mamy własnoręcznie wykonaną deskorolkę, o której pisałam
TUTAJ. Deskorolka jest u nas tratwą,
którą przeprawiamy się przez rwącą rzekę, trzymając się liny przywiązanej z
jednej strony do nogi kredensu, a z drugiej, do nogi stołu. Mamy też fotel
obrotowy z Ikei, który jest naszą kapsułą czasu, statkiem kosmicznym, czy innym
obiektem latającym. Są też kosmiczne kamienie, czyli gąbki, myjki, druciaki i tym podobne sprzęty z
supermarketowego działu AGD, które wrzucamy do czarnej dziury, czyli w naszym
przypadku kosza na zabawki z Ikei. Jest też kosmiczna trawa, będąca tak
naprawdę skrawkiem wykładziny,
kupionej za kilka złotych w Leroy Merlin. Mamy wreszcie punkt widokowy, czyli stołeczek z gumowymi kropeczkami
z supermarketu (chyba tańszy jest w Ikei), z którego można zeskoczyć wprost do
koła z liny.
Tak naprawdę, możliwości
kombinacji i scenariuszy zabawy jest mnóstwo i fajnie, bo to świetnie pobudza
kreatywność dziecka, zaspokaja w nim potrzebę ruchu, a przy okazji stymuluje
zmysły. Doskonała zabawa zarówno w domu, jak i na zewnątrz, jeśli ma się
oczywiście do dyspozycji kawałek trawy;)
Mój mały myśliciel...
Niech sobie stópki popracują :)))
I rzucamy!
Moim chłopakom też często robiłam podobne tory przeszkód. Oni to uwielbiają :)
OdpowiedzUsuń