Bidulek
siedzi z nosem w szybie i patrzy jak dzieciaki bawią się na śniegu. Postanowiłam
więc zrekompensować mu tę stratę i ulepić bałwana na sucho. Wyciągnęłam woreczek
z
płatkami kosmetycznymi, watą i kilka innych przydasiów. Wiem, wiem, znowu te
płatki kosmetyczne, ale po pierwsze pasują jakoś do zimowej aury, a po drugie, one
są naprawdę sporym wyzwaniem dla sensorycznych wrażliwców, zwłaszcza w
połączeniu z watą i klejem. Zresztą, myślę, że to jest wyzwanie dla każdego, bo przecież
kto lubi jak mu się wata przykleja do
rąk?
Te,
wątpliwie przyjemne, doświadczenie sensoryczne wspaniale stymuluje zmysł dotyku,
a
radość
z zabawy i chęć tworzenia, potrafią odwrócić uwagę niejednego wrażliwca.
Będą nam potrzebne:
- oczywiście płatki kosmetyczne,
- wata,
- papier kolorowy,
- plastelina,
- nożyczki,
- klej,
- dziurkacz (nie koniecznie).
Na początek, śnieg z waty na dole kartki.
Kiedy już mamy śnieg, robimy bałwana. Główkę można mu nieco pomniejszyć, żeby chłopak miał lepsze proporcje.
Teraz czas na oczy, nos, buzię i guziczki. My jesteśmy leniuchy, więc oczy i guziczki zrobiliśmy sobie dziurkaczem.
Ostatnio, Jurek postanowił być małą przekorą i wszystko chce robić inaczej. Tu zadecydował, że przyklei bałwanowi nos z jednej strony, a usta z drugiej, ale i tak dobrze, że zrobił mu oczy. Jeszcze kilka dni temu byłoby to niemożliwe :)Takie przyklejanie, czy rysowanie oczu, nosa, rączek, nóżek itd. pomaga utrwalić dziecku schemat ciała.
Następnie, robimy chmurki. Wycinamy z płatków kosmetycznych odpowiednie kształty, potem możemy je rozdzielić na dwie części, żeby były bardziej puchate i przyklejamy.
Teraz czas na śnieg z plasteliny. Możemy robić dziecku malutkie kuleczki i kłaść je na stole, żeby musiało uchwycić je w paluszki (dobre ćwiczenie chwytu pęsetowego) i przykleić do kartki. Możemy też dać plastelinę do ręki, żeby samo sobie urywało kawałeczki.
Z plasteliny możemy też zrobić bałwanowi ręce, miotłę, kapelusz i co nam jeszcze przyjdzie do głowy. Niestety, Jurek poprzestał na dość okrojonej wersji bałwana;)
CUDOWNIE SYNKU!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz