czwartek, 30 maja 2013

DZIEŃ DZIECKA - co kupić? Część III - ZABAWKI


Wybrałam trzy zabawki, które chciałabym polecić. Cenię je przede wszystkim za to, że można się nimi bawić wspólnie - całą rodziną, z rodzeństwem, z kolegami, dzięki czemu pomagają w nabywaniu przez dzieci umiejętności budowania relacji społecznych. Poza tym rewelacyjnie rozwijają koordynację wzrokowo ruchową, uczą cierpliwości i koncentracji.
Pierwsze dwie są wykonane przez firmę ELC (Early learning Centre). Ja nabyłam je w sklepie Mothercare, ale nie wiem czy nie można ich kupić w przez Internet.
Jumbo Knockout to gra dla dzieci w wieku od 3 lat. Polega na strzelaniu przez słonia gąbkowymi kroplami wody do małpek siedzących na drzewie. Gąbki umieszcza się na nosie słonia, a strzela się nimi poprzez naciśnięcie nogą na pompkę przyczepioną do ogona słonia. Wcelowanie kroplą w małpkę wcale nie jest takie łatwe J Dodatkowo, małpki mają na sobie liczby, co pozwala nieco starszym dzieciom grać na punkty.
 
Druga zabawka to duże gąbkowe ryby i dwie wędki, za pomocą których trzeba te ryby złowić. Pod spodem ryby mają namalowane cyfry, więc również można poćwiczyć liczenie lub grać na punkty.
 
Jeśli podoba wam się pomysł z łowieniem, ale wolicie mniejsze gabaryty, to polecam drewniane stworki morskie z magnesami. Tę zabawkę kupiłam na Allegro. Nie wiem, jakiej jest firmy, ale sądzę, że bez problemu dostaniecie ją w większości sklepów z zabawkami. Jak nie tę, to podobną.
 
DO ZOBACZENIA :)

DZIEŃ DZIECKA - co kupić? Część II - KSIĄŻECZKI


 
Obecnie na rynku jest dostępnych naprawdę wiele fantastycznych pozycji, a ja o książeczkach dla dzieci mogłabym długo opowiadać, dlatego postanowiłam, że na potrzeby tego wpisu ograniczę się do przedstawienia tych, do których Jurek ostatnio najczęściej wraca. Innymi słowy, to te książeczki, które ostatnio, bez znudzenia, wałkujemy na okrągło J
Pierwszą książeczką, dla Jurka mającą już chyba sentymentalny wymiar (poznał ją jak miał ok. 2 i pół roku) jest Kicia Kocia autorstwa Anity Głowińskiej, wyd. Media Rodzina. Kicia Kocia to seria krótkich opowiadań o życiu małej kotki, która odkrywa otaczający ją świat. Sytuacje, w których się znajduje są bardzo podobne to tych, które spotykają, bądź mogą spotkać nasze dzieci. To podobieństwo sprawia, że dzieci łatwo utożsamiają się z Kicią, co pomaga im zrozumieć i odnaleźć się w codziennym życiu. Jednego dnia kotka zostaje u babci, z którą gotuje zupę i piecze ciasteczka. Innym razem, wstaje chora i idzie z mamą do lekarza, chociaż trochę się boi. Kiedy indziej, nie może odnaleźć się na placu zabaw, bo okazuje się, że są tam jeszcze inne dzieci, z którymi musi dzielić się i swoim przyjacielem i zabawkami.
To, co dodatkowo urzekło mnie w tych książeczkach, to bardzo proste, krótkie zdania. W sam raz dla dziecka, które uczy się mówić. Mój Jurek szybko zapamiętywał wręcz całe fragmenty, dzięki czemu bardzo poszerzył swoje słownictwo. Poza tym, fantastyczne, czytelne ilustracje, ze szczegółami, o których można rozmawiać, rozmawiać i rozmawiać J również autorstwa Anity Głowińskiej.
 
 
 
Kolejną książeczką, a w zasadzie serią książeczek, są przygody Zuzi, autorstwa Liane Shneider z ilustracjami Evy Wenzel – Bürger lub Annette Steinhauer, wyd. Media Rodzina. Są to książeczki o bardzo podobnym przesłaniu do serii z Kicią Kocią. Tutaj bohaterką jest mała dziewczynka – Zuzia, której przygody pomagają objaśnić maluchom otaczający je świat i oswoić z sytuacjami, jakie mogą je w życiu spotkać. Znajdziecie tu historię o tym, jak Zuzia po raz pierwszy poszła do przedszkola, do dentysty, do fryzjera, jak Zuzia uczy się jeździć na rowerze, jak jedzie z rodzicami pod namiot itd.
Tu również znajdziecie, krótkie, zrozumiałe, łatwo wpadające w ucho dziecka zdania oraz ciekawe, jeszcze bardziej szczegółowe ilustracje.
 
 
Książeczką, która całkiem niedawno wpadła nam w ręce to Cynamon i Trusia Wierszyki na okrągły rok, autorstwa Ulfa Starka z ilustracjami Charlotte Ramel, wyd. Zakamarki. Jak sam tytuł wskazuje, jest to zbiór wierszyków opisujących pory roku. Cynamon i Trusia, bohaterowie książeczki, wędrują przez cały rok, w poszukiwaniu zagubionego Lata, doświadczając przy tym zmian zachodzących w pogodzie i otaczającej ich przyrodzie. Czy uda im się je znaleźć? Sami sprawdźcie. Wierszyki są bardzo melodyjne i niesamowicie działają na wyobraźnię. Kiedy czytam tę książeczkę Jurkowi, mam wrażenie jakbym przez nią płynęła. Jurek ją uwielbia i zawsze czytana jest minimum dwa razy. Ja osobiście najbardziej lubię ostatni wierszyk.
 
 
 
Na koniec zostawiłam serię, która od jakiegoś czasu, jest na topie u Jurka. Wieczór bez choćby jednej historyjki, to dla mojego syna kara. Chodzi oczywiście o Kubusiowe Opowieści o Przyjaźni wyd. Egmont. O Kubusiu Puchatku i jego przyjaciołach nie będę się rozpisywać, bo wszystko, co ciekawego i mądrego można było na ten temat napisać, już zostało napisane. Niewątpliwie, ta seria pomaga dziecku w rozwijaniu empatii, w zrozumieniu emocji i potrzeb innych, uczy też akceptacji różnic charakterów.
To, co ja dodatkowo cenię w tych książeczkach, to układ – tekst przeplatany jest dużą ilością ilustracji, co pozwala na dłużej skupić uwagę dziecka na opowiadaniu. Wiem, że wiele maluchów ma z tym problem i dlatego niechętnie sięga po książeczki. Według mnie ta seria idealnie nadaje się na pierwszą przygodę z dłuższym opowiadaniem. Poza tym jest łatwo dostępna, można ją kupić w supermarkecie, co może przydać się tym, którzy jeszcze nic nie mają na Dzień Dziecka J
 

 

DO ZOBACZENIA:)

środa, 29 maja 2013

DZIEŃ DZIECKA - co kupić? Część I - GRY

 
 
Przypuszczam, że to pytanie pojawiło się ostatnio w głowie niejednego rodzica, babci czy dziadka. Postanowiłam, więc podzielić się z Wami opinią o grach, książeczkach i zabawkach, które mamy w domu, są przez nas przetestowane i mogę je z czystym sumieniem polecić. Może komuś ułatwię zadanie J
Zacznę od gier, bo uważam, że to istotna pozycja w świecie dziecięcych zabaw. Gry fantastycznie pomagają w rozwijaniu umiejętności społecznych, uczą współzawodnictwa, a przy tym cierpliwości i akceptowania porażki. Gry, które, według mnie, są warte uwagi to m.in. Patyczaki oraz Grzybobranie i Cudowna Podróż (dwie w jednym opakowaniu) GRANNA i Opowiem Ci Mamo ALEXANDER.
Patyczaki GRANNA:
Gra dla 1 – 2 dzieci w wieku od 3 do 6 lat.
 
Patyczaki to 48 drewnianych patyczków w czterech kolorach: czerwonym, żółtym, niebieskim i zielonym oraz 8 dwustronnych plansz z wzorami do układania.
Patyczaki ujęły mnie tym, że dają wiele możliwości zabawy. Od układania wzorów umieszczonych na planszach, przez naukę kolorów, kształtów, czy liczenia, po zwykłą zabawę płaskimi klockami. Na poniższych zdjęciach pokazałam, jak my się najczęściej bawimy.
Czasami Jurek układa patyczki na planszy.
Czasami układam dwukolorowy ciąg z patyczków (nazywamy go płotkiem), a Jurka zadaniem jest go dokończyć.
Kiedy indziej, układam dwa, trzy, czy cztery patyczki w jakiś sposób, a Jurek powtarza ten układ obok.
 
Grzybobranie i Cudowna Podróż GRANNA:
Gra dla 2-4 osób od 4 lat (chociaż moim zdaniem można spokojnie spróbować bawić się z 3- latkiem).
Cudowna Podróż to gra dla całej rodziny. Polega na przesuwaniu swojego pionka o tyle pól ile wskaże kostka.  Każde pole zawiera jakieś zadania do wykonania i co spodobało nam się najbardziej, niektóre zadania wymagają od graczy trochę ruchu. Wygrywa ten z graczy, który pierwszy dotrze do mety. To, co ja doceniłam, w tej grze, to dobrze przemyślane i zróżnicowane zadania, zarówno intelektualne, jak i ruchowe. Jurek bez jęknięcia skacze na jednej nodze, na co w innych okolicznościach trudno go nakłonić. Oczywiście, nie wszystkie zadania są dopasowane do jego obecnych możliwości, ale wtedy mu je ułatwiamy, tak, żeby były wykonalne. Jest to gra, przy której jest dużo śmiechu i na pewno nie ma nudy.
 
 
Grzybobranie polega na przemieszczaniu się po planszy z koszyczkiem i zbieraniu jadalnych grzybków. Gracze przesuwają swój koszyk o tyle pól ile wskaże kostka.  Po drodze spotykają nas różne przygody, opisane przez umieszczone na planszy wierszyki i rysunki. Zwycięża ten, komu uda się uzbierać najwięcej grzybków.  Ta gra stanowi fantastyczny wstęp do świata gier planszowych.
 
Opowiem Ci Mamo ALEXANDER:
Zabawka dla dzieci w wieku 3+ (według mnie można bawić się już z dwulatkiem, opowiadając mu historyjki).
Jest to zabawka dydaktyczna, zawierająca 40 obrazków (20 plansz), które należy ułożyć tak, żeby powstała historyjka. Na każdą historyjkę składają się 4 obrazki. Dzięki tej zabawie dziecko rozwija wyobraźnię, uczy się rozumienia następstw czasowych, a przy okazji doskonali umiejętność wypowiadania się.  Obrazki są ładnie ilustrowane, wykonane z bardzo dobrej jakości kartonu, według mnie niczym nie różnią się od znanych mi tego typu zabawek francuskich czy niemieckich firm.
 
DO ZOBACZENIA :)

poniedziałek, 13 maja 2013

ZABAWY BALKONOWE

Witam Wszystkich serdecznie!
Dawno tu nie byłam, ale wiosenne zmiany pochłonęły mnie bez reszty. Jureczek zmienił Przedszkole, co m.in. pozwoliło nam zaoszczędzić mnóstwo czasu na dojazdach. Teraz dotarcie do przedszkola zajmuje nam jakieś 3 minutki piechotą. I to jest REWELACJA! J Poza tym, ruszyła budowa naszego domu, więc mamy mnóstwo spraw do ogarnięcia i wiele decyzji do podjęcia. Na szczęście podzieliliśmy się z mężem: on ogarnia tzw. brudną robotę: szalunki, wylewki itp., ja zajęłam się stroną estetyczną, czyli dachówką, oknami, elewacją. Bardzo się cieszę, bo dekoracja wnętrz to taka moja ukryta pasja i już nie mogę doczekać się wykańczania środka;) To skłoniło mnie, żeby zabrać się za pisanie drugiego, tym razem bardziej wnętrzarskiego bloga, co, mam nadzieję, pozwoli mi dać wreszcie możliwość uzewnętrznienia moich zainteresowań… Mieliśmy jeszcze jedno bardzo ważne wydarzenie rodzinne, mojemu bratu i jego żonie urodziła się prześliczna córeczka – Zosia. Przyznam, że jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni reakcją Jurka na siostrzyczkę; myśleliśmy, że będzie zazdrosny, a on jest w niej wręcz zakochany i nazywa ją swoją kruszynką Zosieńką.
Wracając do tematu, chciałam pokazać ulubioną ostatnio zabawę Jurka, o której zresztą już wcześniej pisałam, jako dobrym remedium na dziecięcą nudę. Tym razem przenieśliśmy się na balkon. Dałam Jurkowi ryż, groch i fasolę, miski, kubki i inne przydasie, potem zabawa potoczyła się sama. Na balkonie zawsze rozkładam Jurka na podłodze, ponieważ krzesełko i stoliczek w jego rękach, w tych okolicznościach, mogłyby doprowadzić do tragedii. Ostatnio uwielbia robić sobie z nich różne konstrukcje, co w połączeniu z balkonem i jego niczym nieograniczoną wyobraźnią byłoby bardzo niebezpieczne. Na podłodze układam duże maty /puzzle podłogowe, które kiedyś udało mi się dostać w Leroy Merlin w dodatkach do basenów, a które wykorzystuję m.in., jako ciepłą, antypoślizgową podstawę do zabawy na balkonie.
Jeśli również posiadacie bezpieczny balkon, to bardzo polecam tę zabawę. Po pierwsze dostarcza dziecku wiele bodźców sensorycznych, po drugie potrafi wciągnąć malucha na długo, po trzecie daje możliwość spędzenia czasu na powietrzu, kiedy akurat nie możemy wyjść z domu. Poza tym, ponieważ powierzchnia balkonu jest zamknięta, łatwiej sprzątnąć po takiej zabawieJ Cóż, względy praktyczne też się liczą.




Przyznam, że nasz balkon wygląda na tych zdjęciach dość ponuro, ale wkrótce to się zmieni, bo mam zamiar dołączyć do Zielonego Pociągu GREEN CANOE. Nasze wspólnie z Jurkiem wyhodowane dalie już czekają w poczekalni na odjazd :)))

nasze kiełkujące dalie w marcu
 
nasze dalie w maju


Do zobaczenia:)))