czwartek, 31 stycznia 2013

ZABAWY PALUSZKOWE Krzysztof Sąsiadek


Pielwsy to dziadziuś, a obok babunia, to tatuś, a to mamunia...

Jedna kula, dluga kula i balwan gotowy...

Tak mój synek odtwarza lub tworzy swoje wersje wierszyków z książeczki Zabawy paluszkowe, Krzysztofa Sąsiadka. Nieraz wieczorem dochodzi głosik z pokoju synka, który leżąc w łóżeczku, bawi się swoimi paluszkami, przypominając sobie różne rymowanki z tej oto książeczki.

W książeczce, oprócz nowych wierszyków, znajdziemy również takie, które na pewno każdy dobrze zna ze swojego dzieciństwa, jak np. o sroczce, która warzyła kaszkę, o kominiarzu, który idzie po drabinie, czy też Idzie rak idzie rak. Pewnie też większa część mam i tatusiów właśnie te wierszyki swoim dzieciom opowiada i na paluszkach pokazuje. Dla tych, którzy chcieliby nowych inspiracji, w książeczce Zabawy paluszkowe znajdziemy wiele takich krótkich wierszyków wraz z propozycjązabawy. Każdy wierszyk oprawiony jest prostymi rysunkami, z których można korzystaćniczym z instrukcji paluszkowej, albo też stworzyć z dzieckiem własne wersje zabaw paluszkowych.

Książeczka fantastyczna, zarówno dla bardzo małych dzieci, jak i w wieku przedszkolnym. Takie zabawy paluszkowe to prawdziwa gimnastyka dla małych rączek, w przyjemny i wesoły sposób dziecko lepiej poznaje swoje rączki. Poprzez zabawę dziecko ćwiczy pracępaluszków oraz czerpie mnóstwo radości dumnie pokazując, co też te ich paluszki już potrafią zrobić.

Taka paluszkowa gimnastyka to fantastyczny wstęp do rozwijania zdolności manualnych, aby rączki rysowały, malowały, wylepiały, ugniatały i w przyszłości ładnie pisały;)

A może Wy pamiętacie jakieś wierszyki paluszkowe ze swojego dzieciństwa...
Pozdrawiam,
Marta

środa, 30 stycznia 2013

BIBLIOTEKA MAŁEGO CZŁOWIEKA START!


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Drogie Mamy!
 
Czas na inaugurację nowej części bloga czyli Biblioteki Małego Człowieka.
Do redagowania tej strony zaprosiłam moje przyjaciółki Madzię i Martę.
Wspólnie postaramy się pokazać Wam jak najwięcej propozycji książkowych, audiobookowych, muzycznych i innych dostępnych na rynku, które według nas są najbardziej wartościowe.
Przypomnimy książki naszego dzieciństwa i przedstawimy nowych dziecięcych bohaterów.
Być może trafią do serc maluchów i na dobre zagoszczą na ich książkowych półkach.
Mamy również nadzieję, że uda nam się pomóc niejednej z Was odnaleźć w gąszczu oferowanej obecnie literatury dla dzieci;)

Zapraszamy do odwiedzania naszej strony i czekamy na wasze sugestie i komentarze.







































Popołudniowe książkowe przewalanki mojego dziecia )

 
 

czwartek, 24 stycznia 2013

ZABAWY Z WODĄ


 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Za oknem bardzo zimowe klimaty, a moje dziecko zatęskniło za wakacjami. Może to za sprawą jego ulubionej ostatnio książeczki o Zuzi, która wyjechała nad morze pod namiot? W każdym razie zażyczył sobie zabawy z wodą.

Najpierw było przelewanie: dałam mu dzbanek, kubeczki, butelkę i lejek. Przelewał, nalewał i wylewał… J (można dać tacę, wtedy jest mniej sprzątania) Zabawę miał przednią! Przy okazji poćwiczył sobie współpracę rąk i koordynację wzrokowo ruchową. Wbrew pozorom, przelanie wody z pełnego dzbanka, czy nalanie wody do butelki, korzystając przy tym z lejka, nie jest takie łatwe…
 





 
Następnie, zrobiliśmy sobie małe doświadczenie: co tonie a co pływa? Przygotowałam Jurkowi co miałam pod ręką: orzechy, muszelki, korę z kwiatka, zakrętki od butelek itp. Potem w ruch poszło jeszcze parę zabawek ;) Na koniec powstała z tego, podobno, „pyszna” zupaJ

 
 
 

 
Jeśli macie ochotę oderwać się na trochę od Zimy, pobawcie się wodą!

piątek, 11 stycznia 2013

NAUKA KOLORÓW


Święta się skończyły, ale zaczął się karnawał. A jak karnawał, to musi być kolorowo!
No właśnie, te kolory… Powinny mile się kojarzyć,  a niejednemu rodzicowi potrafią, może nie spędzić sen z powiek, ale nieźle zaprzątnąć głowę. Postanowiłam więc podzielić się z Wami moimi doświadczeniami w tym temacie. Może komuś się przydadzą… J
 
Mając świadomość, że nasz mózg łatwiej zapamiętuje, kiedy  wykorzystujemy do tego jak najwięcej zmysłów, spróbowałam  zapoznać Jurka z kolorami w bardziej namacalny sposób, niż tylko przez pokazywanie mu obrazków w książeczce.  Każdy człowiek zaczyna poznawanie świata właśnie poprzez zmysły i jesteśmy do tego przygotowani już od chwili narodzin.
 
W tym celu używałam drewnianych klocków z Ikei lub kilku rzeczy codziennego użytku i czterech kartek w podstawowych kolorach. Zabawa polegała na tym, że rozkładałam mu kartki na podłodze, a obok kładłam klocki lub rzeczy (początkowo po jednej z każdego koloru, w zależności od tego, czym był w danym momencie bardziej zainteresowany) i pytałam: co możemy położyć np. na żółtą kartkę, która z tych rzeczy ma ten sam żółty kolor? W ten sposób Jurek mógł sobie każdy kolor dotknąć, powąchać czy nawet polizać (zwłaszcza klocki –uwielbiał je wąchać i brać do buzi J. Przy okazji utrwalał sobie nazwy rzeczy, których używaliśmy.

Tu zabawa drewnianymi klockami:
 
 
Klocków używaliśmy również do nauki kształtów, ale to temat na inny post :)
 
A tu już zabawa rzeczami:
 
 
 
 
Poza taką zabawą, podczas rozmowy, np. przy ubieraniu, starałam się opisywać rzeczy przez ich kolor. Prosiłam Jurka, żeby podał mi jakąś rzecz, określając ją przez kolor, np. żeby podał mi niebieski samochodzik, kiedy obok stał drugi, czerwony.  Gdy Jurek prosił o picie, pytałam się w którym kubeczku chce: zielonym czy żółtym? Podczas rysowania pytałam się go, którą kredkę mu podać: czerwoną czy niebieską? Chodziło o to, żeby sam użył nazwy koloru. Początkowo operowaliśmy czterema podstawowymi kolorami, z czasem rozszerzyliśmy paletę.
Tak naprawdę, każdy sposób jest dobry, jeśli jest skuteczny J Przestrzegam jednak przed odpytywaniem wprost. Mało kto to lubi, a dziecko może się tylko zniechęcić.
 
Pozdrawiam serdecznie i życzę Wam Szczęśliwego Trzynastego
i udanego, kolorowego karnawału J